"JESZCZE DZIŚ..."
Refleksja przed Wigilią
Miała na imię MARYJA (hebr. Miriam, aram. Mariam; "napawająca radością, pani"). Jej rodzice to Joachim i Anna ("hannah" znaczy łaska). Mieszkali gdzieś na zapadłej prowincji światowego Imperium Romanum.
Cesarz rządził całym znanym wtedy światem. Granice jego władzy określał zasięg jego zbrojnych legionów. Tymczasem wioska NAZARET (dziś jedno z głównych miast Izraela), nie cieszyła się dobrą opinią wśród sąsiadów (zob. J 1, 45-46). Miasto leży na wzniesieniu i w kotlinie pomiędzy dwoma podłużnymi wzgórzami, w odległości 140 km na północ od Jerozolimy.
Pewnego dnia JÓZEF syn Jakuba pokochał Miriam. Był prostym cieślą ale w jego żyłach płynęła szlachetna krew wielkiego przodka – króla Dawida. Zanim Miriam przeprowadziła się do jego domu, on dowiedział się, że DZIECKO jest już w drodze... Ona mu powiedziała. Mówiła też, że jest zaskoczona, zdumiona, że się boi ale że... jest szczęśliwa. „Jak to?!” Bo Anioł powiedział: „Jesteś pełna łaski” (zob. Łk 1, 28). „Józefie, jestem twoja! Pełna łaski również dla ciebie. Wierzysz mi? Czy wciąż mi ufasz?” Na początku nie wiedział jak się zachować. Miał wątpliwości, zamęt w głowie, więcej pytań niż odpowiedzi. Niecodzienna sytuacja przerastała go, przytłaczała boleśnie. Raniła też jego męską dumę. On, prawdziwy i prawy, sprawiedliwy mężczyzna postanowił działać. Wiedział, że musi coś zrobić. Nie, nie zamierzał uciekać. Prawo ich kraju nie było łaskawe dla kobiety w takiej sytuacji; nakazywało wręcz kamienować tę, która oskarżono o podeptanie czystości przedmałżeńskiej. Dlatego to właśnie on, mężczyzna i mąż, musiał zdecydować. Józef nie chciał wybierać mniejszego zła, bo to jednak wciąż zło. I chociaż prawo było po jego stronie, to jednak podjął szlachetniejszą ale trudniejszą decyzję. Potajemne oddalenie „prawie” małżonki ochroni jego męski honor ale, co najważniejsze, przede wszystkim ocali Jej życie i życie Dziecka. Miłość i prawe sumienie nakazywały mu ustrzec Maryję od zniesławienia a może nawet od śmierci.
Bóg jednak chciał inaczej i mądrzej, czyli więcej i głębiej... We śnie Józef usłyszał Głos. Ten Głos był stanowczy i wymagający ale bardzo wyraźny i tak pociągający, że nie chciał Mu się sprzeciwiać. Obudził w Józefie pragnienie i siłę do podjęcia decyzji. „Nie bój się, Józefie, synu Dawida. Odrzuć lęk. Zaufaj nie tylko Miriam; zaufaj Bogu. On was nie opuści” (por. Mt 1, 20). Gdy się zbudził, wiedział już, co należy zrobć. Podjął męską decyzję, taką na całe życie: „Bądź moją żoną. Nikogo nie kocham tak, jak ciebie, dlatego chcę twojego dobra. Twemu Synowi będę ojcem. Przecież moje (nasze!) szczęście jest bezpieczne tylko w Bogu. Zaufajmy Mu razem! On jest wierny więc nas nie zawiedzie.”
Ileż razy echo tej historii wybrzmiewa i dziś w ludzkich decyzjach...? Ileż dramatów wolnego wyboru między dobrem a złem; między szczęściem tylko po swojemu i szczęściem według wysokiej, Bożej miary? Czy już wiem, komu zaufać? Co znaczy dla mnie zaufać Bogu już dziś? Właśnie takiemu Bogu i temu Bogu, który stał się człowiekiem? Czy wystarczy mi odwagi? Co mi pomoże odkryć w sobie dziecko Boga, który sam stał się Dzieckiem...
Od wielu tygodni,
w wielu miejscach świata,
świąt już coraz więcej.
Czy jednak
chodzi nam najpierw o Świętego?...
Po raz kolejny będziemy świętować Urodziny Jezusa. Rozejrzyjmy się dobrze:
czy jest z nami SOLENIZANT?!
Przygotowaliśmy dla siebie piękne, wymarzone prezenty. A co mamy dla Niego?
Bezbronna ale wszechmogąca Miłość zapuka wkrótce do naszych drzwi. To prawda, że od dawna jesteśmy bardzo świąteczni ale czy już byliśmy naprawdę adwentowi?
Czy jestem przygotowany, by Bogu i Człowiekowi natychmiast otworzyć, gdy nadejdzie i zapuka? „Spokojnie, rok temu zdążyliśmy to i w tym roku damy radę. Do 24 grudnia wszystko będzie gotowe!”
Ale czy ty będziesz gotowy,
gdy Bóg zapuka jeszcze...
DZIŚ…?