Św. Andrzej z Krety
- jeśli nie palmy to co?
Dobrze zrozumieć
chwilę obecną...
Tegoroczna Niedziela Palmowa, niezależnie od zewnętrznych okoliczności, jest uroczystą inauguracją Wielkiego Tygodnia. Rozpoczynamy dni, w których Kościół głosi to, co najważniejsze w chrześcijaństwie. Szczytem tego tygodnia oraz całego roku liturgicznego będzie Święte Triduum Paschalne. Co zrobić, żeby dobrze przeżyć te święte i wielkie dni? Co właściwie jest sercem naszego uczestnictwa w Wielkich Tajemnicach Wiary?
Rozpocznijmy, wraz z całym Kościołem, od dziś, od Niedzieli Palmowej, czyli Męki Pańskiej. Wsłuchani najpierw w Pasję według św. Mateusza, rozważajmy z wiarą, nadzieją i miłością Boże Miłosierdzie dla nas i całego świata. Zdobądźmy się na rachunek sumienia z naszej dotychczasowej, wielkopostnej drogi za Jezusem. W jakim miejscu jestem? Jaką stację mojej Pasji teraz przeżywam? W jakiej "kondycji" są moje wielkopostne postanowienia? Oto mamy nową szansę w tym pokutnym czasie by jeszcze raz powstać i iść we właściwym - Jezusowym kierunku.
Dzisiaj przyłącza się do nas wielki świadek pierwszych wieków Kościoła. To św. Andrzej z Krety. Żył na przełomie VII i VIII w. Był biskupem Gortyny, która dziś ma 6000 lat historii! (W czasach panowania rzymskiego była nawet stolicą Krety). Św. Andrzej zapisał się w historii Kościoła jako wybitny kaznodzieja i poeta.
Najbardziej znanym jego dziełem jest Wielki Pokutny Kanon (do dziś obecny w liturrgii postnej Kościoła prawosławngo). Ten piękny, głęboki tekst zaczyna się od bardzo osobistego wyznania:
Od czegóż zacząć mam opłakiwanie czynów
nędznego mego życia?
Jakiż - o Chryste - początek skargi żałosnej uczynię?
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się.
Idź, nieszczęsna duszo, wraz z twoim ciałem,
wyznaj winy Stworzycielowi wszystkiego,
porzuć wreszcie poprzednie bezsensowne życie
i przynieś Bogu łzy w pokucie.
Weźmy ten pokutny tren ze sobą, na osobistą modlitwę. A na progu Wielkich Dni, pomocą w dobrym odczytaniu chwili obecnej, niech będzie inne słowo św. Andrzeja z Krety. Jest to jedno z kazań na Niedzielę Palmową. Dziś odnajdujemy je w Liturgii Godzin - w modlitwie codziennei Ludu Bożego.
Czyż to nie wspaniałe, że święci z taką czujnością, "trzymają rękę na pulsie"? Dlatego możemy im zaufać. Ponieważ oni w wielkim stylu przeszli całą drogę wiary. A dziś, w tajemnicy świętych obcowania, są naszymi niezawodnymi przewodnikami. Ruszajmy więc z nimi w drogę. Święty Andrzeju, prowadź nas!
(Kazanie 9 na Niedzielę Palmową)
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana, Król Izraela
Chodźcie, wstąpmy i my na Górę Oliwną! Biegnijmy naprzeciw Chrystusa, który powraca dzisiaj z Betanii i spieszy dobrowolnie na tę swoją świętą i czcigodną mękę, aby wypełnić do końca tajemnicę naszego zbawienia.
Przychodzi więc i z własnej woli odbywa drogę w stronę Jerozolimy Ten, który dla nas zstąpił z nieba, aby wespół z sobą wywyższyć tych, co leżą w prochu ziemi, i posadzić ich, jak mówi Pismo, "ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym".
Przychodzi zaś nie z dumą i przepychem jak ten, co chciwie szuka sławy. On "nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy Jego głosu". Będzie natomiast cichy i łagodny, lichego odzienia i skromny w urządzaniu wystawności swojego wejścia.
Nuże więc, biegnijmyż i my razem z Chrystusem, któremu spieszno na mękę. Naśladujmy tych, co wyszli Mu na spotkanie, ale nie w ten sposób, by słać na drodze gałązki palm i oliwek oraz kłaść kosztowne szaty, lecz my sami, jak tylko możemy, rozścielmy się na ziemi w pokorze ducha i prostocie serca, abyśmy przyjęli nadchodzące Słowo i pochwycili Boga, który nigdzie nie daje się ująć.
On bowiem cieszy się z tego, że może nam się okazać łagodnym, On, który naprawdę jest łagodny i "wstępuje na zachód" naszej mizernej słabości, aby przyjść do nas, obcować z nami i przyciągnąć nas do siebie przez pokrewieństwo z nami.
Bo chociaż przez ofiarę z naszej ludzkiej natury "wstąpił na niebiosa niebios, na wschód słońca", czyli na wyżyny własnej chwały i Bóstwa, to jednak nie wyrzeknie się nigdy przywiązania do rodzaju ludzkiego, lecz będzie dźwigał naturę człowieka z prochu ziemi do coraz wyższej chwały, aż wreszcie jednocząc się z nią, udzieli jej swej nieskończonej godności.
A zatem siebie samych ścielmy przed Chrystusem, a nie tuniki, martwe gałęzie i łodygi krzewów tracących zieleń, gdy staną się pokarmem, i przez krótki tylko czas radujących oczy. Obleczmy się natomiast w Jego łaskę, czyli w Niego samego. Pismo św. bowiem mówi: "Wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa". Kładźmy się pod Jego nogi jak rozścielone tuniki.
Nasze grzechy były czerwone jak szkarłat, teraz obmyci w zbawczych wodach chrztu osiągnęliśmy lśniącą biel wełny, ofiarujmy Zwycięzcy śmierci już nie gałązki palmowe, ale wieńce naszego zwycięstwa.
Wysławiajmy Go w każdy dzień świętą pieśnią razem z izraelskimi dziećmi, potrząsając duchowymi gałązkami i mówiąc: "Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie" (Liturgia Godzin, t. II: Niedziela Palmowa, s. 325-326).