BYĆ OJCEM JAK ŚW. JÓZEF
ROZWAŻANIE II
O DUCHOWYM OJCOSTWIE
"OJCIEC W CIENIU"
Jak ze św. Józefem dojrzewać do duchowego ojcostwa?
W Roku św. Józefa zapraszamy do kolejnej refleksji o ojcostwie, którego nauczycielem jest Opiekun Syna Bożego, powołany by kochać Jezusa jak ojciec.
Z Listu Apostolskiego „Patris corde", 7:
Polski pisarz Jan Dobraczyński w książce Cień Ojca opowiedział w formie powieści o życiu świętego Józefa. Przez sugestywny obraz cienia określił postać Józefa, który w stosunku do Jezusa jest cieniem Ojca Niebieskiego na ziemi: osłania Go, chroni, nie odstępuje od Niego, podążając Jego śladami. Przychodzi na myśl to, co Mojżesz przypomina Izraelowi: „Widziałeś też i na pustyni: Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście” (Pwt 1, 31). Tak Józef sprawował ojcostwo przez całe swe życie.
Nikt nie rodzi się ojcem, ale staje się ojcem. I nie staje się nim jedynie dlatego, że wydaje dziecko na świat, lecz ponieważ odpowiedzialnie podejmuje o nie troskę. Za każdym razem, gdy ktoś podejmuje odpowiedzialność za życie drugiego, w pewnym sensie sprawuje względem niego ojcostwo.
W społeczeństwie naszych czasów, dzieci często zdają się być osierocone przez ojców. Także dzisiejszy Kościół potrzebuje ojców. Stale aktualna jest przestroga skierowana przez św. Pawła do Koryntian: „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców” (1 Kor 4, 15); a każdy kapłan czy biskup powinien móc dodać jak Apostoł: „ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (tamże). Zaś Galatom mówi: „Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje!” (4, 19).
Być ojcem oznacza wprowadzać dziecko w doświadczenie życia, w rzeczywistość. Nie zatrzymywać go, nie zniewalać, nie brać w posiadanie, ale czynić je zdolnym do wyborów, do wolności, do wyruszenia w drogę. Być może z tego powodu, obok miana ojca, tradycja umieściła przy Józefie także miano „przeczystego”. Nie jest to jedynie określenie emocjonalne, ale synteza postawy będącej przeciwieństwem posiadania. Czystość to wolność od posiadania we wszystkich dziedzinach życia. Tylko wówczas, gdy miłość jest czysta, jest naprawdę miłością. Miłość, która chce posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, krępuje, tłumi, czyni człowieka nieszczęśliwym. Sam Bóg umiłował człowieka miłością czystą, pozostawiając mu nawet wolność popełniania błędów i występowania przeciwko Niemu. Logika miłości jest zawsze logiką wolności, a Józef potrafił kochać w sposób niezwykle wolny. Nigdy nie stawiał siebie w centrum. Potrafił usuwać siebie z centrum a umieścić w centrum swojego życia Maryję i Jezusa.
Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie. Nigdy w tym człowieku nie dostrzegamy frustracji, a jedynie zaufanie. Jego uporczywe milczenie nie rozważa narzekań, ale zawsze konkretne gesty zaufania. Świat potrzebuje ojców, odrzuca panów, odrzuca tych, którzy chcą wykorzystać posiadanie drugiego do wypełnienia własnej pustki; odrzuca tych, którzy mylą autorytet z autorytaryzmem, służbę z serwilizmem, konfrontację z uciskiem, miłosierdzie z opiekuńczością, siłę ze zniszczeniem. Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. Także w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym wymagana jest tego rodzaju dojrzałość. Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację.
Ojcostwo, które wyrzeka się pokusy, by według swego życia układać życie dzieci, zawsze otwiera szeroko przestrzenie na całkowitą nowość. Każde dziecko zawsze przynosi ze sobą tajemnicę, zupełną nowość, która może być ujawniona tylko z pomocą ojca, który szanuje jego wolność. Ojca, który jest świadomy, że zrealizuje swoją funkcję wychowawczą i że w pełni przeżyje swoje ojcostwo tylko wówczas, gdy stanie się „bezużyteczny”, gdy zobaczy, że dziecko staje się autonomiczne i samodzielnie kroczy po drogach życia, gdy postawi się w sytuacji Józefa, który zawsze wiedział, że to Dziecko nie jest jego własnym, lecz zostało jedynie powierzone jego opiece. Przecież to właśnie sugeruje Jezus, gdy mówi: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23, 9).
Za każdym razem, kiedy znajdujemy się w sytuacji spełniania ojcostwa, musimy zawsze pamiętać, że nigdy nie jest to spełnianie posiadania, ale „znak”, który odnosi do pewnego wznioślejszego ojcostwa. W pewnym sensie, wszyscy jesteśmy zawsze w położeniu Józefa: jesteśmy cieniem jedynego Ojca niebieskiego, który „sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 45); jest to cień, który podąża za Synem.
__________________
W rzeczywistości osiąga się dojrzałość uczuciową, gdy serce lgnie do Boga. Chrystus potrzebuje kapłanów, którzy będą dojrzali, męscy, zdolni do praktykowania duchowego ojcostwa
(Benedykt XVI, Warszawa, 25.05.2006 r.)
Przemówienie Benedykta XVI podczas spotkania z duchowieństwem w Warszawie znajdziesz TUTAJ
ROZWAŻANIE II
Ojciec w cieniu
(na tydzień od I Niedzieli Wielkiego Postu do soboty, 27 lutego, włącznie)
Choć nasze refleksje o ojcostwie u boku św. Józefa tutaj się nie kończą (!) to jednak ten rozdział papieskiego listu, który dziś rozważamy jest ostatnim punktem w całym tekście papieża Franciszka. Dlatego kondensuje w sobie wiele aspektów ojcostwa; nie tyle „domykając” temat, ile raczej zachęcając do dalszego zgłębiania.
Polski pisarz Jan Dobraczyński w książce Cień Ojca opowiedział w formie powieści o życiu świętego Józefa. Przez sugestywny obraz cienia określił postać Józefa, który w stosunku do Jezusa jest cieniem Ojca Niebieskiego na ziemi: osłania Go, chroni, nie odstępuje od Niego, podążając Jego śladami.(…) Tak Józef sprawował ojcostwo przez całe swe życie (Patris corde, 7).
Co to znaczy być „cieniem Ojca Niebieskiego”? Jak przeżywał to św. Józef? Kim się stał w „cieniu Ojca”? Warto pójść jego śladami bo one nieomylnie prowadzą do Jezusa. Św. Józef szedł za Nim, nie odstępując Go ani na krok, od dnia, w którym dowiedział się, że z Ducha Świętego jest Ten, którego poczęła jego Małżonka (por. Mt 1, 20).
Józef kochając Maryję, jako mąż,
kochał Jezusa jako ojciec.
Będąc opiekunem Syna Bożego, Jego ziemskim ojcem, szedł za Synem jak cień ojca, sam pozostając w Jego cieniu. Niósł w sobie, jak każdy z nas, doświadczenie swego rodzonego ojca (miał na imię Jakub – zob. Mt 1, 16) ale wiedział, że dojrzewanie do ojcostwa nie kończy się wraz z osiągnięciem pełnoletniości (w tamtych czasach, w semickiej kulturze, jej progiem było nie, jak dziś, 18 ale dopiero 30 lat!). Uczył się więc od samego Boga, jak być dobrym i coraz lepszym ojcem dla Jezusa.
Rozwój wymaga czasu,
bólu i odważnej czujności.
I nie ma drogi na skróty!
Trzeba zrobić wszystko by nie rozminąć się z wolą Ojca, który jest w niebie bo tylko On wie jak być autentycznym ojcem i jakim ma być każdy ojciec. Być może Józef nigdy nie usłyszał z ust Jezusa tej modlitwy, której On nauczył swoich uczniów. A jednak każdego dnia, całym swoim życiem realizował prośbę Modlitwy Pańskiej: „Bądź wola Twoja” (por. Mt 6, 10).
Nikt nie rodzi się ojcem, ale staje się ojcem. (…) Za każdym razem, gdy ktoś podejmuje odpowiedzialność za życie drugiego, w pewnym sensie sprawuje względem niego ojcostwo (Patris corde, 7).
Jakże ważnym i bezcennym w naszym „świecie bez ojców” jest każdy odpowiedzialny mężczyzna, jakiego wzór mamy w św. Józefie! Znamiennym odczytaniem tego szczególnego znaku czasu (potrzeby mężczyzn-ojców) jest powstawanie w Kościele różnych grup formacyjnych, które gromadzą mężczyzn, przede wszystkim świeckich ale nie tylko, pragnących dojrzewać do ojcostwa i rozwijać się w ojcostwie. Przykładem takiej grupy jest działające w naszej opolskiej diecezji Bractwo św. Józefa [TUTAJ] Kościół wielką troską otacza rozwój każdego z powołanych do kapłaństwa, tak przed, jak i po przyjęciu święceń. Wskazania dla formacji kleryków oraz kapłanów znajdujemy w nauczaniu kolejnych papieży jak i w najnowszych dokumentach Stolicy Apostolskiej.
Prezbiter, jako członek świętego Ludu Bożego, jest powołany do pielęgnowania swojego misyjnego dynamizmu, sprawując z pokorą duszpasterskie zadanie wiarygodnego przewodnika, głosiciela Słowa i szafarza sakramentów, realizując w ten sposób OWOCNE OJCOSTWO DUCHOWE (Dokument Kongregacji ds. Duchowieństwa, Dar powołania do kapłaństwa, 33).
Kongregacja ds. Duchowieństwa,
Dar powołania do kapłaństwa, 8 grudnia 2016 r.
Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis
Do św. Jana Pawła II wielu ludzi mówiło, po prostu: „Ojcze!” Był przykładem dojrzałego kapłana-ojca na wzór św. Józefa. Jego męska pobożność wyrastała u boku wspaniałego ojca jakim był Karol Wojtyła-senior. Drugim imieniem chrzcielnym przyszłego papieża był "Józef"; a najbliższym sercu sanktuarium, obok Kalwarii Zebrzydowskiej, była wadowicka "górka" z klasztorem Ojców Karmelitów i miejscem kultu św. Józefa. Wraz z ojcem bardzo chętnie odwiedzał ten kościół i często się tam spowiadał. Z wielkiego zasłuchania w Boga i z wielkiego doświadczenia duszpasterza-ojca wyrasta m. in. Adhortacja „Pastores dabo vobis”, w której czytamy:
Wszyscy mogą „przyjść” do biskupa, jako PASTERZA i OJCA wszystkich, ale w sposób szczególny dotyczy to jego prezbiterów ze względu na wspólne uczestnictwo w tym samym kapłaństwie i posłudze (Pastores dabo vobis, 65).
Ojciec Święty mówiąc o potrzebie wzrastania kapłanów w świadomości głębokiej komunii z Ludem Bożym, cytuje swego wielkiego poprzednika, św. Pawła VI:
Właśnie dlatego, że chcemy być pasterzami, OJCAMI i nauczycielami, postępujmy wobec nich jak bracia. Najlepszą atmosferę dla dialogu stwarza przyjaźń i wyświadczanie usług (zob. Pastores dabo vobis, 74).
Posynodalna Adhortacja Apostolska
Pastores dabo vobis, 25 marca 1992 r. [TEKST]
Papież Franciszek zwraca także naszą uwagę na starodawny tytuł św. Józefa: „PRZECZYSTY”. Ojciec Święty zauważa, że wartość czystości jest kluczem do pełnej wolności w każdym jej wymiarze. Pamiętamy, że w potocznym języku „czysty”, znaczy tyle samo co: „prawdziwy, niezafałszowany”. Np. w wyrażeniu: „czyste złoto” nie chodzi o kategorię estetyczną (że złoto nie jest brudne!) ale że z całą pewnością jest autentyczne.
Czystość to wolność od posiadania we wszystkich dziedzinach życia. Tylko wówczas, gdy miłość jest czysta, jest naprawdę miłością. Miłość, która chce posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, krępuje, tłumi, czyni człowieka nieszczęśliwym (Patris corde, 7).
Wolności, tak, jak miłości, pragną i potrzebują wszyscy. O wolności, jak i o miłości, mówi się na wiele sposobów; słowami, obrazami, muzyką... Ale im więcej mnoży się słów, tym wyraźniejsze stają się podziały w jej pojmowaniu. Co to znaczy być naprawdę wolnym? Czy wolność ma granice? Czy stawia człowiekowi jakieś wymagania? Mówił o tym św. Jan Paweł II, na krakowskich Błoniach, 10 czerwca 1979 r., w czasie Pierwszej Pielgrzymki do Ojczyzny:
Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło (św. Jan Paweł II, Kraków-Błonia, 10 czerwca 1979).
Homilia św. Jana Pawła II na Błoniach, Kraków, 10 czerwca 1979 r.
W temacie wolności szczególnie ważny jest punkt 2 tej niezapomnianej homilii, nazwanej przez Ojca Świętego „bierzmowaniem dziejów”.
Człowiek jest powołany do wolności. Wolność nie oznacza prawa do samowoli. Wolność nie daje nieograniczonych przywilejów. Kto tak ją pojmuje, naraża wolność na śmiertelny cios. Człowiek wolny jest przede wszystkim zobowiązany do prawdy. Inaczej jego wolność nie będzie trwalsza niż piękny sen, który kończy się wraz z przebudzeniem. Człowiek nie zawdzięcza wszystkiego samemu sobie, lecz jest stworzeniem Bożym; nie jest panem swego życia ani też życia innych; jeśli pragnie być człowiekiem w prawdzie, musi słuchać i być posłusznym. (…) Tylko wtedy będzie mógł się w pełni zrealizować, a nawet przerosnąć samego siebie. Nie ma wolności bez prawdy (pkt 6).
Przemówienie św. Jana Pawła II
w czasie ceremonii pożegnalnej przed Bramą Brandenburską,
Ojciec Święty ukazuje również św. Józefa jako wielorako obdarowanego ale i hojnie obdarowującego. I to jest kolejna, ważna odsłona jego wielkości i wiarygodności jako wychowawcy ojców.
Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie. (…) Świat potrzebuje ojców, odrzuca panów, odrzuca tych, którzy chcą wykorzystać posiadanie drugiego do wypełnienia własnej pustki; odrzuca tych, którzy mylą autorytet z autorytaryzmem, służbę z serwilizmem, konfrontację z uciskiem, miłosierdzie z opiekuńczością, siłę ze zniszczeniem (Patris corde, 7).
Zdrowe poczucie własnej wartości, którą widzimy nie we własnych oczach ale w oczach Innego – w oczach Boga poszerza "wyobraźnię miłosierdzia", czyniąc nas zdolnymi do do tego, by kochać więcej, przyjmując swoje życie, całego siebie jako dar.
Zakompleksieni i niedowartościowani (często przez nie-miłość własnych ojców) współcześni ojcowie bardzo szybko stają się niewolnikami własnych braków i zranień. Tacy mężczyźni dołączają do powiększającej się w niepokojącym tempie liczby słabych ojców-dezerterów, miotanych na wszystkie strony wciąż nowymi zachciankami ale nie pociąganych przez wartościowe cele w życiu.
Nie chodzi o to, że Ojciec jest nieobecny: problem stanowi osłabienie funkcji ojcowskiej i jego poważne konsekwencje dla rozwoju dziecka i całego społeczeństwa. (…) Ojciec nie jest kumplem, lecz wzorem, który dziecko chce naśladować, z którym chce się identyfikować (Joël Pralong, Mój ojciec mnie boli. Uleczyć „ranę ojca”, Poznań 2015, s. 13-17).
Skutkiem bolesnych braków i nie mniej bolesnych eksperymentów ideologicznych jest społeczeństwo „adolescentryczne” (zob. Joël Pralong, dz. cyt.), które wyraża się poprzez zachowania typowe dla nastolatków oscylujących między marzeniem a rzeczywistością. Jednym z filarów takiej „cywilizacji” jest mit "wiecznego chłopca”, który nie staje się dojrzałym mężczyzną-ojcem, mimo „kalendarzowej” dorosłości.
Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację (Patris corde, 7).
To, co budzi wiele pytań w historii św. Józefa, opisanej w ewangelii, to bardzo znikoma ilość informacji o tym człowieku (w tekście greckiego oryginału ewangelii, jego historia została opisana przy użyciu tylko 78 słów, łącznie z rodzajnikami i zaimkami!). Pojawia się na początku, w ewangelii dzieciństwa Jezusa i odchodzi w głęboki cień, gdy Jezus ma zaledwie dwanaście lat. Co było dalej? Niewątpliwie interesującym byłoby dotarcie do udokumentowanych faktów dotyczących np. czasu i okoliczności jego śmierci. Tę lukę próbują zapełnić apokryfy opisujące jego dalsze dzieje np. tzw. Arabska Ewangelia dzieciństwa, czy Legenda o św. Józefie cieśli (II w. po Chr.)
(Interesują cię apokryfy o św. Józefie i ich wpływ na pobożność i sztukę chrześcijańską?
Przeczytaj książkę: Józef Ojciec Jezusa, Kielce 2015, wybitnego biblisty, kard.Gianfranco Ravasiego).
Czy jednak milczenie o św. Józefie nie próbuje nas skłonić do głębszych przemyśleń? Ojciec Święty Franciszek podkreśla bowiem ważną cechę prawdziwego ojca, którą znajdujemy u św. Józefa – "BEZUŻYTECZNOŚĆ" Jak ją trzeba rozumieć?
Każde dziecko zawsze przynosi ze sobą tajemnicę, zupełną nowość, która może być ujawniona tylko z pomocą ojca, który szanuje jego wolność. Ojca, który jest świadomy, że zrealizuje swoją funkcję wychowawczą i że w pełni przeżyje swoje ojcostwo tylko wówczas, gdy stanie się „BEZUŻYTECZNY”, gdy zobaczy, że dziecko staje się autonomiczne i samodzielnie kroczy po drogach życia, gdy postawi się w sytuacji Józefa, który zawsze wiedział, że to Dziecko nie jest jego własnym, lecz zostało jedynie powierzone jego opiece (Patris corde, 7).
A zatem milczenie ewangelii o dalszych losach św. Józefa nie jest odsunięciem go przez Kościół, zapomnieniem, czy tym bardziej zlekceważeniem. Zaprzeczeniem takich podejrzeń jest chociażby przeżywany obecnie Rok św. Józefa, który wyrasta z wielowiekowego doświadczenia wiary Kościoła, rodzącego bogaty w przejawach kult Świętego.
To nie Bóg odsunął na bok Józefa
ale to on w swej wielkości i dojrzałości
stanął w najgłębszym cieniu Ojca.
Dlaczego? By Jezus mógł się w pełni objawić jako Światłość świata (zob. J 8, 12). Św. Józef może powtórzyć za wielkim prorokiem św. Janem Chrzcicielem:
„…moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (zob. J 3, 29-30).
"Bezużyteczność”, nie na początku ale u kresu misji, jest bardzo istotna w ojcowskim powołaniu i dlatego jest tak trudna dla każdego ojca. Czyż nie jest tak, że właśnie lęk przed koniecznością odejścia w cień powoduje, że tak wielu mężczyzn dezerteruje przed nieuniknionym doświadczeniem straty w swoim życiu? Ale nie wiedzą, że uciekając, oddalają się od zwycięstwa jakim jest pełna dojrzałość i ojcowskie spełnienie. Mówił o tym charyzmatyczny duszpasterz młodzieży, urodzony w Prudniku (diecezja opolska) o. Jan Góra OP (zm. 2015):
Gdy byłem bardzo młody, chciałem zatrzymać ich dla siebie. Pamiętam sceny zazdrości, które urządzałem, gdy dziewczyny zawiadamiały mnie, że wychodzą za mąż czy też idą do klasztoru. Mówiłem: "Wychowałem, a teraz idą!". Dziś wiem, że prawdziwa miłość nie trzyma młodych egoistycznie przy sobie (Życie Duchowe, Zima 37/2004).
Moje ojcostwo. Z Janem Górą OP, duszpasterzem młodzieży,
rozmawia Józef Augustyn SJ w: Życie Duchowe, Zima 37/2004 [TEKST]
Jak się odnaleźć w „cieniu Ojca”? Jak w tym „cieniu” dojrzewać? Gdzie szukać pomocy i sprzymierzeńców? Z czyjej mądrości warto skorzystać? Na koniec tej refleksji, posłuchajmy raz jeszcze Ojca Jana, który nie tylko w duszpasterstwie akademickim, nie tylko na Jamnem, czy na Polach Lednickich ale wszędzie, gdzie był z młodymi i dla młodych, był OJCEM (cudzysłów niepotrzebny):
Obecne czasy - czasy demokracji, w których wszyscy są kumplami, spowodowały ogromne osierocenie społeczne całej generacji. I nie w tym rzecz, że młodzi są dziś źli albo agresywni, ale że oni po prostu nie wiedzą, po co istnieje ojciec. (…)
Istnieje lęk przed ojcostwem i macierzyństwem. Trzeba więc dużo mówić na ten temat. Całą Polskę przejechałem z Promieniowaniem ojcostwa (autorstwa Karola Wojtyły-przyp. red.), głosząc rekolekcje w duszpasterstwach akademickich, seminariach duchownych, raz nawet głosiłem rekolekcje dla księży. Pewien ksiądz w rękę mnie pocałował za to, że o tym mówiłem. O rodzicielstwie trzeba mówić jako o najwspanialszej przygodzie swojego życia. Myślę, że każdy mężczyzna - niezależnie od tego, czy żyje w małżeństwie czy nie, jest księdzem czy bratem zakonnym - musi dojrzeć do ojcostwa. Każdy mężczyzna musi stać się ojcem, bo inaczej staje się niebezpieczny (j. w.)
Karol Wojtyła - PROMIENIOWANIE OJCOSTWA
Przygotowany przez Teatr Karola Wojtyły
w ramach Festiwalu Teatru Karola Wojtyły
Reżyseria: Andrzej M. Marczewski
__________________________
Józefie najczystszy,...
Józefie najroztropniejszy,...
Józefie najwierniejszy - módl się za nami!
MODLITWA OJCA
Święty Józefie, mniemany Ojcze Zbawiciela Ty wiernie wypełniłeś wolę Stwórcy i Miłośnika człowieka, „od którego bierze początek wszelkie ojcostwo na ziemi”. Naucz mnie spoglądać Twoimi oczami na dar rodzicielskiego powołania i mojego miejsca w rodzinie, abym zawsze i z radością przyjmował poczęte życie jako szczególny dar.
_____________________*_______________________
________________
Rozważanie I o duchowym ojcostwie:
znajdziesz TUTAJ
______
____________
Zdjęcie: https://pixabay.com/pl/